Zmieniamy się nie do poznania, normalnie matamorfoza życia, a co najpiękniejsze wcale się tym nie przejmuje. Czyż to nie piękne?
Wróciłyśmy ze spaceru.
Wypijamy kawę.
Lecimy.
Kocham.
Chylińska wkradła się oknem, a w powietrzu dziś unosi się zapach wiśniowej vanilli.
Gardłowo udaję Noemi śpiewając włoskie ballady, leżąc na kanapie z gitarą i Mart.
Wszystko mogłoby się dziś zdarzyć. Nadzieja rodzi nowe obietnice. Obietnice rodzą chęci. Chęci są już tylko czystą iluzją. Jestem wielbicielką iluzji-od dziś. Jednak jest jakoś pusto, gdzie się podziały moje czekoladowe brązy?
A niedawno myślałam nad taką koncepcją zmiany koloru końcówek. :)
OdpowiedzUsuńZajebiste włosy masz :D
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia i opisy . ;]