sobota, 6 października 2012

Pokażmy sobie kto ma ostrzejsze kły.

Dzień idealny. Październik pełną gębą a na zewnątrz 17 i pół stopnia. Lekki ciepły wietrzyk, siedzisz sobie na balkonie, tarasie na altance i zaciągasz swe już prawie martwe płuca dymem , wokół Ciebie jest pięknie, szeleszczą cholerne rudawe liście i wszystko sie zgadza, no może kila szczegółów odbiega od normy. Albo może tak jak ja masz wolną sobotę, nie musisz iść na pieprzone 12 godzin do pracy i modlić sie o to by trzeci raz w ciągu dnia wyjść na szluga mimo , że nogi wchodzą ci już w duuuupę. Dlatego też wstajesz o 17 i chcesz wyjść z kimś kogo kochasz wieczorem potańczyć w jednym z opływających tonami podkładu krakowskich klubów, pośmiać się z lasek które zaczynają studia w Krakowie od włażenia starszym studentom do łóżek i błogo sączyć drinka w jakimś cichym kącie palarni w Ministerstwie albo innej Aferze. Ale ... uświadamiasz sobie, że... ? Właśnie dlatego oglądasz dziennik zakrapiany rumem i starasz się nie popłakać za każdym razem gdy otwierasz kolejne piwo. Zaczęła się wojna... boję się, że ją wygram.

xoxo pannap

2 komentarze:

  1. Dlaczego bez zdjęć?! Czekam na Twój każdy post z utęsknieniem a tu nie ma zdjęć! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się twój blog , zainteresował mnie :)
    dodaje do obeserwatorów i liczę na to samo :) - http://opowiescomoimzyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń