środa, 25 stycznia 2012

Wszystko wróci do normy ...

a my dalej będziemy robić swoje.


Naszym zadaniem na dziś była nauka socjologii (ukochany pan T) oraz społeczeństwa, więc w ramach tejże zdążyłyśmy, ugotować obiad, posprzątać całe mieszkanie, zrobić dwa prania, ufarbować sobie włosy , pójść do Almy na zakupy, oraz obejrzeć milion pierdół (póki jeszcze nie pozamykali wszystkich stron z serialami) i ułożyć sobie wokale do "między nami nigdy nic nie było". Ciężki dzień, nie ma co.
Doszłyśmy również do wniosku, że społeczeństwo jest nauką o niczym, ja dalej nie rozumiem logiki, a kolokwium zaliczeniowe zbliża się do mnie niczym rekin w "Szczękach".

Jakoś dziwnie się ostatnio miło żyje, przyjemnie co? Budzę się rano ... a potem już jest tylko lepiej. Szaniu nam trochę zniewieściał (nie wiem czy to przez to gotowanie, czy przez maseczki które na nim testuję).
Moje sny są ostatnio jakimś cholernym apogeum wszystkich myśli. Nie mam nawet siły tego wszystkiego ogarnąć... tak jak tego sznura z praniem przeciągniętego przez całą kuchnię.

Niektórzy muszą uważać na swoje tyłki. Taki jest właśnie końcowy wniosek z moich rozważań, a chyba jestem dobra we wnioskowaniu o czym świadczy moje 4,5 z recenzji z filozofii. Miszcz Paczy. Miłego wieczoru. ^^

2 komentarze:

  1. Używasz jakiegoś rozjasniacza czy ten kolor zawsze jest taki intensywnie czerwony? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze jest taki... ale ja mam naturalnie jasne włosy, więc to może mieć znaczenie.

    OdpowiedzUsuń